Według wyliczeń włoskiej prasy Francesco Schettino, kapitan statku Costa Concordia, który 13 stycznia rozbił się u wybrzeży wyspy Giglio, może zostać skazany nawet na 2.5 tys. lat więzienia.
Niecodzienny wyrok może zapaść, jeśli sąd uzna, że Schettino jest winny wszystkich stawianych mu zarzutów – podała za mediami włoskimi PAP. Za każdą z trzystu osób, które zostawił na pokładzie tonącego statku może dostać 8 lat więzienia. Za nieumyślne zabójstwo grozi we Włoszech 15 lat, a za porzucenie tonącego statku 10.
13 stycznia Francesco Schettino kierował statkiem wycieczkowym "Costa Concordia". Około godziny 21.40 zszedł z oficjalnego kursu w stronę wyspy Giglio, żeby pokazać pasażerom malownicze wybrzeże. Podpłynął do niej zbyt blisko i okręt na płytkiej wodzie uderzył w skały. Akcja ratownicza przebiegała fatalnie - ponad cztery tysiące spanikowanych pasażerów przez kilka godzin czekało na ratunek. Nie jest na razie pewne, ile osób utonęło. Do dnia dzisiejszego ratownikom nie udało się wyłowić wszystkich ciał, ale prawdopodobnie liczba ofiar przekroczy 32 osoby.
Według prokuratury, całkowitą winę ponosi właśnie Schettino, który zamiast koordynować ewakuację, sam w pośpiechu opuścił statek i przyglądał się akcji z nabrzeża. On sam tłumaczy, że przypadkiem wpadł do łodzi ratunkowej, z której nie mógł już wrócić z powrotem na pokład.