Wczoraj w sądzie w Grosseto rozpoczęto przesłuchiwanie kapitana statku Costa Concordia, Francesco Schettino. Grozi mu 15 lat więzienia. W wypadku statku wycieczkowego Costa Concordia zginęło 11 osób, a 22 są nadal poszukiwane.
W piątkowy wieczór ogromny statek wycieczkowy z 4200 osobami, odbywający rejs po Morzu Śródziemnym rozbił się na skałach przy wyspie Giglio. Prokuratura, która dzień po wypadku wydała nakaz aresztowania kapitana, twierdzi, że wykonał niewłaściwy manewr zbliżając się do wyspy i opuścił pokład, gdy trwała tam jeszcze ewakuacja. Postawiono mu zarzuty doprowadzenia do katastrofy statku i jego porzucenia oraz nieumyślnego spowodowania śmierci. Jak wyjaśniono, został aresztowany, ponieważ istniała realna groźba ucieczki.
Włoskie media podały, że kapitanowi Costa Concordia grozi do 15 lat więzienia. Także armator wycieczkowca przyznał, że Schettino jest winny popełnienia błędów i spowodowania katastrofy.
Z ustaleń prokuratury wynika, że Schettino podpłynął do wyspy Giglio, by pozdrowić syreną okrętową mieszkającego tam emerytowanego admirała, jego dawnego przełożonego. W marynarskiej gwarze gest ten, praktykowany w tym rejonie jako swoisty hołd dla charyzmatycznego wilka morskiego, nazywany jest "ukłonem". Prasa ujawniła, że obrawszy ten kurs kapitan zadzwonił do admirała; prawdopodobnie po to, by zawiadomić go o tym, że Costa Concordia jest w pobliżu. Poza tym ustalono, że Francesco Schettino podpłynął ku wyspie, by zrobić przyjemność pochodzącemu z niej menedżerowi pokładowej restauracji. Zawołał go na górny pokład, by mógł na nią popatrzeć.
Zdaniem śledczych, cytowanych przez „La Repubblica”, to, że kapitan wpłynął statkiem szerokości 36 metrów w środek korytarza morskiego szerokiego na 68 metrów było niemal przeprowadzeniem go przez "ucho igielne".
Prokurator Francesco Verusio powiedział po trzygodzinnym przesłuchaniu, że przedstawiona przez kapitana wersja wydarzeń nie zmienia stawianych mu zarzutów. Są to: nieumyślne spowodowanie śmierci, doprowadzenie do katastrofy morskiej i porzucenie jednostki przed zakończeniem ewakuacji.
Z zapisu ujawnionych przez prasę rozmów Schettino z kapitanatem portu tuż po zderzeniu ze skałą wynika jasno, że przekazywał on błędne informacje i nie chciał się przyznać do przedwczesnego opuszczenia statku. Odmówił również powrotu na pokład, o co stanowczo prosiła go straż przybrzeżna.
Sąd, po przesłuchaniu kapitana zarządził dla niego areszt domowy.